Magdalena Borek

Czym skorupka za młodu...

Na liście największych przysmaków naszych dzieci trzy pierwsze miejsca zajmują: frytki, pizza i hamburgery. Co zrobić, by współczesne rozkosze podniebienia nie niszczyły im zdrowia?

Jeśli zapytać dorosłego Polaka, jak ocenia swój sposób odżywiania – nie będzie dla siebie surowy. Większość z nas uważa, że odżywia się „dość zdrowo”. Paradoksalnie jednak nie potrafimy nawet wymienić zaleceń lekarzy odnośnie zdrowej diety. Wiedza na ten temat jest więc fragmentaryczna i nie daje żadnej gwarancji, że bywa z korzyścią wykorzystywana w praktyce. Dlatego rzadziej niż mieszkańcy innych krajów sięgamy po produkty pełnoziarniste, niskokaloryczne, bogate w błonnik. Często między głównymi posiłkami lubimy podjadać słodycze, dodatkowe kanapki i drożdżówki. Jak wiadomo są to typowe „zapychacze” żołądka, bogate w tzw. puste kalorie, które prowadzą do otyłości. Zwyczaje żywieniowe przekazywane są z pokolenia na pokolenie. To, że ktoś lubi dosalać potrawy lub słodzi herbatę czy kawę, ma swoje źródło w dzieciństwie i przyzwyczajeniach, wyniesionych z rodzinnego domu. Prawidłowy sposób odżywiania rzutuje na nasze zdrowie, bo – jak głosi starożytne przysłowie – żyjemy tylko z ćwierci tego, co jemy, z pozostałych trzech czwartych żyją lekarze.

Zrób kanapkę do szkoły

Problemy zdrowotne związane z nieprawidłową dietą ma w Polsce blisko 3 miliony dzieci. Niewłaściwie odżywiają się rodzice, a więc fatalne nawyki są także udziałem ich pociech. Stąd głównym problemem już w młodym wieku bywa otyłość i nadwaga (cierpi na nią 800 tysięcy nastolatków), choć wcale nie mało rodzin z powodu ubóstwa boryka się ze skutkami niedożywienia (dotyka 2 mln dzieci). Ubiegłoroczne badania sondażowe ujawniły, że np. na terenie Małopolski, w rodzinach korzystających z pomocy socjalnej 66% uczniów szkół podstawowych nie odżywiało się prawidłowo. Nie miało zapewnionych nawet trzech posiłków dziennie. Ani też dania z mięsem czy rybą co drugi dzień lub świeżych owoców i warzyw przynajmniej raz dziennie. Co dziewiąte z nich nie miało zapewnionych wszystkich tych trzech pozycji. Co siódmy rodzic w badanej grupie przyznał, że jego dziecku zdarza się być głodnym (12% powiedziało, że dziecko odczuwa głód raz w tygodniu). Dane GUS-u z 2004 roku podają, że ponad 40% rodzin nie stać na zjedzenie przynajmniej raz na dwa dni posiłku, w skład którego wchodziłoby mięso, drób lub ryba.

Co trzeci uczeń w Polsce rozpoczyna naukę bez śniadania. Jak twierdzi dr Witold Klemarczyk z Zakładu Żywienia Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, skutki zdrowotne rozpoczynania nauki na czczo wiążą się głównie z hipoglikemią (spadkiem poziomu cukru): – Uczeń odczuwa wtedy zmęczenie i senność, a czasem marznie w wyniku zaburzeń termoregulacji. Zużywana energia ze śniadania zjedzonego w domu wystarcza na pierwsze godziny nauki. Dlatego nie wolno zapominać także o drugim śniadaniu. Kiedyś każda matka robiła dziecku kanapkę do szkoły. Dziś woli mu dać parę groszy, aby samo sobie coś kupiło. Wybór jest prosty: pączek, cola lub baton. Z badań przeprowadzonych wśród dzieci 6–12-letnich wynika, że tylko 15% nie przeznaczało swego kieszonkowego na zakup żywności. Ponad połowa kupowała słodycze, 30% frytki i chipsy, 18% hamburgery, hot-dogi i napoje gazowane typu cola. Stąd apel dr. Klemarczyka, by dzieci przynosiły drugie śniadanie z domu – wtedy jest większe prawdopodobieństwo, że zjedzą je zamiast niezdrowych łakoci. Ograniczenie spożycia słodyczy ma jeden cel: zapobiec gromadzeniu tkanki tłuszczowej i otyłości, która później rozwija się w cukrzycę lub niewydolność układu krążenia. Zdaniem naszego eksperta porcja energii dostarczona wraz z jednym batonem to około 250 kcal. Aby ją wykorzystać na wysiłek fizyczny (móc spalić), dziecko powinno biegać około 45 minut. Dwa batoniki – oznaczają podwojenie tego dystansu. Czy należy się więc dziwić, że młode pokolenie obrasta w niepotrzebny tłuszcz?

Zadbaj o witaminy

Z badań analizujących sposób odżywiania młodych Polaków, przeprowadzonych przed dwoma laty przez prof. Alicję Żechałko-Czajkowską we Wrocławiu, wynika, że niemal co czwarta uczennica miała tendencję do nadwagi, a wśród chłopców – ponad 7%. Dzieci te zjadały prawie wszystkiego za dużo: 137% zalecanej normy mięsa, 189% normy jajek, 160% normy tłuszczu, 187% normy cholesterolu. Co szósta uczennica jadła tylko dwa posiłki dziennie, przy czym przerwy między nimi dochodziły do dziesięciu godzin. – Część z tej młodzieży, choć ma problemy z nadwagą, nie zdaje sobie sprawy, iż przy nadmiernym spożywaniu żywności może występować u nich niedobór określonych składników pokarmowych niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu – alarmują lekarze. Dlatego u otyłych dzieci występuje niedokrwistość i zaburzenia odporności. Główny niedobór dotyczy: witamin, składników mineralnych, zwłaszcza żelaza i wapnia. – Namawianie do spożywania mleka i jego przetworów uzasadnione jest ich wartością odżywczą – mówi dr Witold Klemarczyk. – Zawiera pełnowartościowe białko, dobrze przyswajalny wapń, witaminy z grupy B, A i D oraz jony magnezu, potasu i cynku. Dla dzieci, które nie lubią mleka lub źle je tolerują, alternatywą mogą być mleczne napoje fermentowane - jogurty lub kefiry. Jak wykazał niedawny sondaż CBOS, przeprowadzony na zlecenie firm: Danone, Libelli i Biedronki (które wraz z Instytutem Matki i Dziecka podjęły wspólną inicjatywę „Partnerstwo dla Zdrowia”, aby przeciwdziałać nieprawidłowemu żywieniu dzieci w Polsce) – rodzice przygotowując śniadania kierują się w pierwszej kolejności upodobaniami maluchów, a nie wartościami odżywczymi poszczególnych produktów. Dlatego pełnoziarniste pieczywo i biały ser, choć zdrowe i polecane przez dietetyków, na stołach goszczą rzadko. Nie najlepiej wygląda również sytuacja z warzywami i owocami. Tymczasem ostatnio opublikowany raport FAO/WHO Expert Consultation na temat żywienia w prewencji chorób przewlekłych poucza, że codziennie powinniśmy spożywać przynajmniej 400 g warzyw i owoców. Nie trzeba czekać z tym do wiosny, bo jak twierdzi przewodnicząca Rady Promocji Zdrowego Żywienia Człowieka dr Małgorzata Kozłowska-Wojciechowska: – Mrożone warzywa i owoce, właściwie przechowywane i rozmrażane, mają wartość odżywczą porównywalną z nowalijkami. Zamrażanie tylko w niewielkim stopniu zmienia ich wartość odżywczą. Tak zwane blanszowanie (sparzanie owoców i warzyw przed zamrożeniem) powoduje wprawdzie utratę zawartości witaminy C od 15 do 20%, jednak podobne jej straty następują i bez zamrażania (gdy np. długo gotujemy warzywa lub grubo obieramy je).

Niedobory poszczególnych składników odżywczych w diecie dzieci, których nie widać na pierwszy rzut oka, mają swe konsekwencje zdrowotne w dzieciństwie i życiu dorosłym. Złe nawyki żywieniowe, z którymi młodzież wchodzi w dorosły wiek, zaprocentują fatalnymi skutkami, których leczenie jest trudne, kosztowne i żmudne.

Niedobór składników odżywczych może doprowadzić do:

* spadku kurczliwości mięśnia sercowego; * gorszego wykorzystania tlenu w płucach (niewydolności oddechowej); * spadku utlenowania krwi i niedotlenienia tkanek; * wzrostu częstości zakażeń; * trudności w gojeniu się ran; * zaburzeń odporności organizmu; * powikłań infekcyjnych; * większej skłonności do rozwoju chorób zakaźnych.

autor: Paweł Walewski

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Witamina E - Nasz wewnętrzny przyjaciel

Czerw 25, 2014 Żywność i żywienie

Niezwykły wpływ witaminy E na proces podziału i życie komórek oraz jej udział w złożonych procesach przemiany materii potwierdzono w niezliczonej ilości badań i obserwacjach ...

czytaj więcej

Jadłospis dla dzieci

Przy komponowaniu jadłospisu dla dzieci należy pamiętać, że dziecko nie jest miniaturą człowieka dorosłego. Jego zapotrzebowanie na składniki odżywcze jest inne, co należy uwzględniać w ...

czytaj więcej
POKAŻ